I juz go nie ma....
Komentarze: 3
Dzis od poczatku dnia czulam sie fatalnie. Dlaczego? Bo dzis mialo sie stac to, co meczylo mnie od poczatku tego miesiaca - wyjazd mojego brata.
Specjalnie zerwalam sie ze szkoly by moc go odprowadzic na ten przeklety autobus do irlandii... wszystko ladnie pieknie gyby nie fakt ze mial wsiadac do tego autobusu, wyjechac i zostawic mnie sama. Ryczalam jak bobr.. (ja zadko placze) ale coz tu emocje byly silniejsze, nic nie poradze... caly czas do mnie to niedociera "on wyjechal". Czuje sie tak jakby to byl sen a on zaraz przyjedzie i zacznie sie ze mnie smiac. Z drugiej strony to nie ejst zadna tragedia przezciez nie umarl, tylko wyjechal z tego beznadziejnego kraju, bo nie mogl tutaj z wyzszym wyksztauceniem znalesc pracy, bo nie mial doswiadczenia. Ale badz co badz teraz nei wiem kiedy go zobacze...
I kto teraz bedzie mi mowil ze sie ubralam jak wiesniara albo marudzil "Karla chodz namalujesz mi cos w domu", albo ogladal ze mna kabarety i jasia fasole? Z kim pojde na premiere "gwiezdnych wojen III", z kim bede sie smiac i klucic? Od kogo bede wycigac kase? i z kim bede chodzic po sklepach? i skladac na pizze albo chodzic na niezdrowe zarcie z mcdonalda??? :[
Ehh...
czuje sie strasznie...
Dodaj komentarz