Komentarze: 5
Dzis obudzilam sie o 4.40 z zamiarem pojscia nad morze. w drodze idac na skroty szlam przez polane, a mgla byla tak gesta jak mleko, ale unosila sie najwyzej na wysokosc pasa - w zapachu przypominala dym, ale oni nie papierosowy, ani z ogniska. Idac deptakiem mozna bylo sie nasycic zapachami drzew i swierzego powietrza. o 5 nad ranem powietrze jest zupelnie inne. jest takie ze az chce sie oddychac pelna piersiai zachomikowac sobie troche w plucach na pozniej.doszlam na molo i usiadlam na lawce patrzac jak wschodzi mlody bog okalajac wszystko jasnym zlotem, przy ty morze bylo tak spokojne, tak piekne, a chmory wygladaly jak strzepy pergaminu opruszone biela i zlotem tak obficie ze mialo sie wrarzenie, ze jednym ruchem reki mozna je strzasnac z nieba. Pomyslalam sobie- Aniołku masz wspanialy pedzel - szkoda tylko ze zapomnialam jak ma na imie ow aniol opiekujacy sie chmurami. moze to glupie, ale jak mozna widzac cos tak pieknego nie wierzyc w anioly?
Potem pomyslalam o Andzi i o jej ostatnim dniu w Polsce, tez przyszlysmy wtedy na wschod, woda byla tak kuszaco ciepla ze swit podziwialysmy pluskajac sie w niej... potem ludzie patrzyl na nas jak na wariatki bo kto idzie przez miasto w pol zmoczonych ciuchach i mokra czupryna o 6 rano?
To wspaniale ile ukojenia i spokoju moze dac nasz Baltyk, dlatego ta notke dedykuje mojej najlepszej kumpeli Andzi i wszystkim, ktorzy nie mieszkaja nad morzem.