Archiwum 05 października 2004


paź 05 2004 ...Inna droga...
Komentarze: 4

Coz troche sie w moim zyciu zmienilo, cos sie zamknelo a cos otworzylo....nie sa to zadne skamlenia naiwnej i zblazowanej nastolatki.... raczej rozmyslenia o zyciu i o ludziach...

Zyjemy w swiecie gdzie wszedzie czekaja na ciebie plapki i teraz, czy mozesz zmienic cos? tak czy siak postapisz i tak jest zle... wszyscy sie na ciebie wypna albo zostawia.... a ty chcobys sie staral i tak nic nie zmienisz..... moze to troche fatalizmem smakuje, ale taka jest prawda. podobnie ejst z miloscia.... czy szczesciem... - oba pojecia sa apstrakcyjne i ulotne... a tym samym nieprawidziwe i nierealne, a czesto nieosiagalne.... ja np. nawet gdy zaznaje chwil szczescia to sa ona tak kruche ze zaraz cos mi mowi "to nie bedzie trwalo wiecznie... zaraz cos sie spieprzy i znow zostaniesz sama i zraniona" - trzeba byc zawsze czujnym. zauwazylam takze ze radosc i szczescie to zupelnie inne,rozne pojecia. Szczescie jest nieprawdziwe...  a raczej nieuchwytne, za to radosc radosc odczuwam codziennie... kiedy slysze "karolina dobrze ze jestes.. jak fajnie ze cie mam...." albo " pierwsza osoba do ktorej pomyslalam zeby zadzwonic bylas ty... bo wiedziealam ze ty mi pomozesz".... " karolina kocham cie jak siostre" - kiedy slysze takie slowa az serce mi sie kraja i wiem ze moja praca nie idze na marne i wiem ze wlasnie dla takich slow pragne zyc... po to by dawac innym radosc, cos pieknego... pokarm dla duszy.... i masz w dupie kase, pozycje i inne niepotrzebne bzdety. kumpel ostatnio mi powieszial ze nie moge sie zamartwiac i martwic o wszystko... niepotrafie!! - martwie sie zwsze o wszystkich, w kazdej chwili.... moze i dlatego nie istnieje dla mnie pojecie szczescia,bo nie mam na nie czasu i mozliwosci martwiac sie o caly swiat. Dobra wiem jestem dziwna... ale coz zrobic... taka jestem, nie zmienie sie.... a teraz pytanie jak ma kochac ktos kto nie wierzy w milosc?

nereida : :